The Graduate

Audio Physic Avanti 30, Electrocompaniet ECI5.

Nigdy nie przestałem marzyć o Audio Physicach. Zaglądałem parę razy w tygodniu na aukcje, czy nie pojawiły się jakieś Scorpiony. Miałem wrażenie, że coś straciłem, że nie mam tak precyzyjnej stereofonii, że te legendarne wstęgi wcale nie grają lepiej niż tweetery w moich ex-Sitarach. Przymierzałem się nawet do nowych Avanti, z salonu, miały pojawić się w Gdańsku za parę tygodni. W teorii wszystko miało się zgadzać. Miały grać jak Audio Physic, a do tego dodatkowy głośnik basowy (ukryty w środku konstrukcji) miał swobodnie wypełnić mój salon niskim rejestrem. 

No i nastał pewien grudniowy wieczór, tuż przed snem zerknąłem na aukcje i... pojawiły się!! Audio Physic Avanti - dokładne taka wersja, jaką sobie wymarzyłem - czarne szkło. Godzina 23:00 ale piszę do gościa, że je rezerwuję do rana i czy rano można przyjechać je zobaczyć / posłuchać? Umawiamy się na kontakt rano.

Godzina 7:05

Hej, gdzie jesteś? Pojechałeś po bułki?  - pyta się mnie na czacie żona

Jestem tuż przed Łodzią i właśnie jadę do Sieradza - odpisałem

Minęły 3 minuty. Tyle, aby sprawdzić moje położenie. Dzwoni telefon. 

TY NAPRAWDĘ JEDZIESZ DO SIERADZA?!?!?!?!

Tak, jechałem do Sieradza po Audio Physici Avanti. Obudziłem się o 4:00 rano i nie mogłem zasnąć. Wsiadłem w samochód i w ciemną grudniową noc ruszyłem na południe w stronę Sieradza...

Człowiek, od którego chciałem kupić Avanti urządzał swoje pomieszczenie odsłuchowe na poddaszu. Spotkałem się z takimi pomysłami nie pierwszy raz w życiu, ale nigdy nie udało mi się posłuchać dobrze zaaranżowanego pokoju odsłuchowego w pomieszczeniu składającego się głownie ze skosów. Tak było i tym razem. Jakikolwiek odsłuch mijał się z celem. Odbicia od ścian i sufitów były tak natarczywe, że wydawało się, że kolumny grają całkowicie niekontrolowanym basem. Zestawione były z Heglem H380 - czyli drogim i nie byle jakim wzmacniaczem.  Niestety słuchając tego zestawu nie dało się wyciągnąć jakichkolwiek wniosków. Pozostało mi sprawdzić czy przetworniki są oryginalne, sprawne i czy kolumny są w nienagannym stanie wizualnym. Nie dopatrzyłem się jakichkolwiek wad. 

Powód sprzedaży był dla mnie oczywisty - brzmienie zestawu sprzedającemu się nie podoba. 

[Kilka tygodni później zapytałem się z ciekawości jakie zmiany zaszły w systemie. Kupił Harbethy... i ponownie wystawił je na sprzedaż. Niestety, ale na tym poddaszu nic nie ma prawa zagrać, o czym chyba wiedział, ale próbował zaklinać rzeczywistość]

Po symbolicznych negocjacjach dwie zapakowane w oryginalne pudła Audio Physic Avanti leżały w moim samochodzie a ja wracałem przeszczęśliwy do Gdańska. Kupiłem kolumny na całe życie. Kolumny, które mają wszystko, które będą grały jak Audio Physic, ale z racji wielkości i dodatkowych głośników basowych będą wypełniać moją przestrzeń i dodatkowo wyglądają jak milion dolarów. 

Dotarłem do domu. 

A w domu żona mówi:

- Nie nie nie! Teraz nie łaź mi z tymi kolumnami, tylko zamocuj choinkę. 

No więc zamocowałem choinkę, odpiąłem Renaissancy, zrobiłem im zdjęcia i wstawiłem je w kąt za choinkę, podpiąłem Avanti do końcówek NADa i.... no grają. Ładnie grają. Takie  6/10 ale to na pewno przez choinkę, która zaburza audiofilską projekcję dźwięku. Jak choinka zniknie i jak znajdę lepszy wzmacniacz to będzie przepięknie. 

Renaissancy wystawiłem na sprzedaż. Dość szybko trzy osoby ustawiły się w kolejkę aby je kupić. Ale przez to, że zbliżały się Święta Bożego Narodzenia każdy chciał się umówić po Świętach, a nawet w nowym roku. Mi to pasowało, bo nawet nie miałem jak ich wyciągnąć zza udekorowanej choinki.

Całe Święta poświęciłem się lekturze jaki wzmacniacz "na całe życie" kupić do moich "kolumn na całe życie". Pomysłów przewinęło się milion, ale finalnie stanęło na marce Electrocompaniet. Po swój egzemplarz ECI 5 mk1 wybrałem się w Sylwestra do... Bydgoszczy.  To miasto to prawdziwe zagłębie audiofili. Kiedykolwiek nie szukałem wymarzonego sprzętu - droga kierowała mnie do Bydgoszczy. Aleja dębowa prawem chroniona...

Nastał nowy rok, a ja miałem po raz kolejny stać się spełnionym audiofilem, którego zarówno uszy jak i oczy miały zostać całkowicie zaspokojone. Na lata. Kupiec zainteresowany moimi Infinity Renaissance 90 miał przyjechać następnego dnia, a małżonka pozwoliła mi zlikwidować choinkę przed Trzech Króli. Mieliśmy żyć długo i szczęśliwie nie dokonując żadnych większych zmian w torze audio.

Audio Physic Avanti + Electrocompaniet ECI5 mk1 zagrały znakomicie. Nigdy wcześniej nie słyszałem u siebie w salonie tak spójnie, tak poprawnie i tak głęboko grającego zestawu. ECI5 poprawił wszystko co przeszkadzało mi w NAD 2200, dźwięk stał się czytelniejszy. 

Techniczna ekstaza.

Podpiąłem jeszcze na szybko Renaissance 90 aby sprawdzić czy nie zepsuły się przez dwa tygodnie stania za choinką i... 

... tak zwyczajnie po ludzku zwątpiłem sam w siebie. Zwątpiłem w to co słyszę i to co chcę usłyszeć. Bo chciałem oczywiście usłyszeć, że grają, po kilku minutach odpiąć kable, wpiąć je ponownie w Avanti i słuchać tylko ich resztę wieczoru. Ale kiedy to zrobiłem i znów posłuchałem tego samego kawałka z Avanti to pomyślałem sobie:

- No nieeeee, no wydaje mi się.... 

I tak kilka razy. Za każdym razem kiedy wpinałem Renaissance 90 zaczynał z nich płynąć przepiękny, pełny dźwięk, który wypełniał każdy skrawek przestrzeni bo bokach, pomiędzy i za kolumnami. Takie totalne oderwanie się od kolumn. Tak jakby instrumenty były porozmieszczane na całej szerokości i wysokości ściany za kolumnami. 

Kiedy wpinałem Avanti stereofonia była dalej genialna, ale nawet z zamkniętymi oczami nie szło oszukać mózgu, że jest ona produkowana przez dwie stojące kolumny. Znów wpinałem Ren90 i grała cała ściana na nimi. 

Takie były wrażenia, ale mój mózg dalej nie potrafił tego przełożyć na woltę w decyzjach. Po prostu tak bardzo chciałem aby Avanti były spełnieniem moich marzeń, że uznałem te starcie za remisowe bez wskazania. A skoro remis, to trzeba wybrać ładniejsze, czyli Avanti.

Przyszły właściciel Infinity miał przyjechać po nie około 14:00. Na szczęście nie wybierał się po nie specjalnie z Olsztyna, ale zabierał bądź odwoził kogoś na lotnisko i miał je wziąć przy okazji. Około południa odwiedził mnie mój znajomy, Marcin, który mocno kibicował moim audiofilskim poszukiwaniom ale często potrafił ustrzelić mnie jakimś zdrowym osądem. 

Podłączyłem mu Infinity i potem Avanti. Posłuchał, spojrzał na mnie i zarzucił delikatną sugestią

- Ale przecież te Infinity grają znacznie lepiej... 

Wtedy do mnie dotarło z całą siłą, że byłem o mały krok od popełnienie jednego z największych audiofilskich głupstw życia. Kur%$% ja pier$%^$#!!! Przecież ja kocham te Infinity! Jeszcze nie jest za późno!!



Komentarze

Popularne posty