Trans Europa Express

Primare A20, Atoll IN100, Micromega IA180, Akai AM-U01, NAD 120.

Wpadłem w trans. Przestałem traktować zmiany w systemie audio jako rozgrywkę pomiędzy frustracją - a systemem na całe życie. Moim głównym bodźcem do zmian stała się ciekawość. Ktoś kiedyś powiedział takie zadanie:

W audio nie ma końca - jest ciekawość 

Powoli, w niezauważony sposób zaczęła mną kierować. A w tym wszystkim coraz śmielej wkradały się sprzęty vintage. Choć cały czas szukałem jeszcze tej jednej głównej linii, czyli sprzętu, który będzie grał w salonie, i tutaj ciągle (jeszcze) uważałem, że sprzęt nowszy = lepszy. Ale jednocześnie kupiłem za grosze Akai AM-U01 - do garażu oczywiście, aby umilało mi czas w trakcie majsterkowania.  Do sypialni wybierałem okiem i spodobał mi się amplituner NAD 120. Oba te sprzęty, biorąc pod uwagę niewielkie pieniądze jakie kosztowały doprowadzały moich znajomych do lekkiego opadu szczeny. Sam też zacząłem traktować to jak zagadkę, że sprzęt kilkukrotnie tańszy od salonowego potrafi tak się podobać. 

 

Do Akai AM-U01 kupiłem najmniejsze monitoy B&W302. W teorii reklamowane, jako zwycięzca jakiś plebiscytów w 96 roku. System prism miał niwelować fale stojące i poprawiać reprodukcję basu. No ale to były wciąż mikruski. Jakie było moje zdziwienie, kiedy po włączeniu Tracy Chapman salon wypełnił się dźwiękiem pełnym i swobodnym. Kupiłem potem z rozpędu (a raczej ciekawości) modele AM-U02 i AM-U05. Nie zrobiły już na mnie takiego wrażenia. Nie jestem w stanie określić teraz dlaczego... chyba dlatego, że grały już bardziej po japońsku. Natomiast ten pierwszy czyli AM-U01, poza absolutnie hipnotyzującym wyglądem - wychyłowe wskaźniki wysterowania - grał ciepło i przyjemnie. 

 


NADa 120 ustawiłem w sypialni i chciałem do niego dokupić Tannoy M2, ale w kolorze Shadow Beech, czyli jasnym drewnie. Zabrakło mi cierpliwości i nie doczekałem się oferty dokładnie na ten model i kolor i kupiłem ich następcę czyli Tannoy Mercury MX2.  Jeden mały "x", który podobno dużo zmienia. Te z x-em nie mają już takiej estymy. Ale czy tak jest naprawdę, czy to tylko powtarzane i przedrukowywane zdania wypowiedziane przez kogoś na samym początku produkcji nowego modelu?

 Paaaaanie, kiedyś to były czasy.... MX to już nie to samo...
Nigdy nie słuchałem obu modeli jednocześnie obok siebie. (Wszystko na to wskazuje, że niedługo będę mógł na chwilę pożyczyć M2 i zrobię im bezpośredni odsłuch z MX2). Natomiast Tannoy MX2 podłączone do NAD 120 w niewielkiej sypialni zdziwiły nawet mnie. Ciepłe brzmienie dobrego starego NADa + czyste, szybkie i przestrzenne Tannoye. Tego słuchało się lepiej niż wysilone Sitary w dużym salonie.  

Transeuropejski ekspres napędzany ciekawością rozpędzał się coraz bardziej. 

Szwecja - Primare A20. Grałem prawie pół roku. Kupiłem dlatego, bo mój znajomy ze starej pracy, a aktualnie znana postać muzyki elektronicznej, Przemek Rudź kiedyś zachwalał Primare, a może nawet miał. Grał bardzo delikatnie, bez najmniejszych podbarwień, w kierunku suchego grania, ale z ładną przestrzenią. Na dłuższą metę nudził. 


Francja - Atoll IN100. Ten zawodnik to kompletnie inny kraniec modelowania brzmienia niż Primare. Po podłączeniu zachowywał się jak wariat! Dźwięk na początku wdaje się pełny i gęsty. Audio Physiki nabrały werwy i chęci do życia. Ale po jakimś czasie coś zaczyna przeszkadzać. Po okresie endorfin następuje adaptacja ucha i granie robi się agresywne i konturowe. Mimo wszystko może się podobać. Kwestia gustu. 

Norwegia - Hegel HD12. Niesłyszalne zmiany. To było moje największe zdziwienie. Kiedy przepiąłem swojego Google Chromecasta Audio z wyjścia analogowego na optyczne i podłączyłem do wzmacniacza przez Heglowego DACa autentycznie nie poczułem różnicy. 


Francja ponownie - Micromega IA180 - Duża moc w klasie D. Granie w stylu Primare czyli kulturalnie, bez podbarwień, swobodnie, ale lepiej. O klasę lepiej. Przez jakiś czas myślałem nawet, że ten wzmacniacz może ze mną zostać na lata. 

Ale w audio nie ma końca. Jest ciekawość.

Komentarze

Popularne posty