Celestion Ditton 44 - Ticket to the Moon (?)

To nie jest wpis o tym, jak grają te kolumny. To jest wpis o tym dlaczego chciałem je mieć i o podróży aby je zdobyć.

* * *

Nie zmieniam często kolumn, robię raczej kołowrotek ze wzmacniaczami. Niektórzy mają inaczej - kilka sprawdzonych wzmaków, dobry niemiec, japończyk na 100V + transformator i lampa, i do tego kołowrotek z kolumnami. Tak ma Marcin aka Charlie Studio.  Ja od długiego czasu gram na trzech parach kolumn:

  1. Infinity Renaissance 90 - dwie czarne trumny, które będę miał tak długo aż nie wzbogacę się na tyle, aby doświadczyć jak grają z amerykańskimi drogimi systemami. Póki co napędzam je Electrocompanietem ECI5 i nie widzę dostępnej finansowej możliwości na zmianę tego duetu.
  2. KEF Concerto - czasem łącze je z utraprzestrzennym Creek 4040 S2, czasem z TFK V201a, czasem SABA Studio IIA, znam je doskonale, nauczyłem się je kochać, ale też przewidywać.
  3. Celestion Ditton 15 -  co te małe kolumny robią w moim głównym systemie? Robią dobrze. Robią tak od pierwszej chwili, kiedy je spiąłem. Robią WOW i mówię to z pełną odpowiedzialnością - kupno ich dziś za 1000-1500 zł w świetnym stanie to najlepszy stosunek jakości do ceny na rynku kolumn vintage.

Jest takie studio, w którym jest pewien człowiek, który robi to, o czym marzy każdy pracownik korpo - jest melomanem, audiofilem i stolarzem. Święta Trójca marzeń mężczyzny w średnim wieku. To studio nazywa się Charlie Studio i powoli robi się słynne na całą Polskę... baaa, nie tyle na całą Polskę. a na całą Warszawę!! ... a nawet bardziej!! Jest słynne na cały Grochów! 

Moje pierwsze kolumny, które przeszły przez Charlie Studio to wspomniane przed chwilą Ditton 15. Kupując je, nie wiedziałem, że renowacją tych pudełek zajmował się właśnie Marcin od Charliego. Doszedłem do tego szukając informacji o Ditton 15 w necie, historycznych aukcji na allegro i tym tropem trafiłem na numery seryjne moich 15-tek identyczne z tymi, które widniały w portfolio "audiostolarni" z Grochowa. 

Tak trafiłem na Charlie Studio, na miejsce, gdzie jazz gra z każdego kąta studia i stolarni i można hipnotyzować się nim nawet patrząc na zdjęcia na facebooku. 

Miesiąc temu zauważyłem na profilu fb Charliego zdjęcia Celestion Ditton 44. Wziąłem kilka głębszych oddechów i ... poczekałem kilka dni. Po kilku dniach nastał piątek, kiedy o 23-ciej miałem odebrać córkę z dworca PKP i czekając na pociąg i trochę nudząc się, a trochę trącając zaczepnie strunę przyszłego działania napisałem pytanie, czy te 44-ki można by jakkolwiek kupić.

Powymienialiśmy uprzejmości i każdy poszedł w swoją stronę. 

Po trzech tygodniach odświeżyłem dialog:

- Rozumiem, że 44-ki kupił fotograf? - nawiązując do aukcji na olx gdzie fotograf dittonów sprzedawał 15-tki pisząc, że przechodzi na 44-ki. 

- Mam je cały czas u siebie, ale sporo chętnych - otrzymałem odpowiedź.

- A jak wygląda labirynt, prowadzący do możliwości ich kupna - zapytałem

 Najpierw trzeba zadzwonić.

* * *

- Dzień dobry, dzwonię w sprawie Ditton 44...

- Ach, to Ty mój Watsonie!

Tymi słowami, przywiał mnie Marcin, kiedy zadzwoniłem po raz pierwszy. 

Na szczęście byłem dobrze przygotowany i egzamin z jazzu i prog rocka zdałem na tyle aby otrzymać adres Studia Charlie. 

Czy jest lepszy dzień na podróż po Celestion Ditton 44 niż Mikołajki?

Wstałem o 4 rano, na Grochów dojechałem niewiele po wschodzie słońca, spotkałem szalonego stolarza Marcina, zapakowałem 44-ki do bagażnika i wróciłem do Gdańska pełen obaw i nadziei.

....

Czy kupno 44-rek było dla mnie biletem na księżyc? Czy raczej talonem rekompensacyjnym od GTI Travel na odwołaną wycieczkę do Turcji? 

O tym napiszę za kilka dni. 


Komentarze

Popularne posty