Luxman L-190 - Blonde on Blonde
Każdy dzień do inna historia. Czasem marzy mi się aby wynieść wszystkie sprzęty do garażu, zostawić jeden z nich, i to wszystko jedno czy Elaca 2200T czy TFK V250 czy SABA Studio IIA, albo jakiegoś NADa, czy nawet Pioneera SX-535. I po prostu słuchać, wybierać płyty z półki i nie przełączać kabli między wzmacniaczami a kolumnami.
Dziś na przykład moje oko padło na Luxman L-190. Model rozpoczynający serię L z połowy lat 80-tych. Piękny szampański kolor, 30W przy 8 ohm. Kupiłem go dwa lata temu, kiedy byłem w środku poszukiwań "okołogrundigowych". Z 1500a professional nie grał jakoś wyjątkowo. Grał tylko poprawnie, i szybciej poszedłby w odstawienie, gdybym nie kupił wtedy kolumn Tandberg TL 2520.
To zestawienie mnie wtedy oczarowało. Siedziałem cały wieczór i słuchałem klasyki, której nie słucham na co dzień... Mozart, Chopin...
Wyciągnąłem Luxmana z półki, przetarłem z kurzu, zdziwiłem się nawet w jak doskonałym stanie mam egzemplarz. Podpiąłem dwie pary kolumny przez te totalnie niewygodne / nieintuicyjne / niespotykane zaciski i ... zacząłem szukać selektora A / B na froncie... No ślepy jestem - pomyślałem - i raz jeszcze jadąc palcem po przyciskach aby nic nie pominąć sprawdzam od lewa do prawa. No nie ma! Rzucam okiem w specyfikację: "2 speaker pairs, not separately switchable"
Czyli ma wyjście na dwie pary kolumn, ale muszą grać wszystkie razem! Co za absurd :)
Na początku chciałem wrócić do starego mariażu i na podstawkach wylądowały Tandbergi. Wszytko się zgadzało. Brzmienie było takie jak zapamiętałem je jesienią 2023 roku. Przepiąłem więc na Ditton 44 i usiadłem w fotelu... zagrał z wszystkimi wcześniejszymi pozytywami, ale bardziej i mocniej!
Napisałem więc do Kamila ze Śląska:
- Słuchałeś kiedyś Luxmana z tej serii? To takie delikatne granie, bardzo dużo przestrzeni, genialne separacja instrumentów. To nie jest ani niemieckie grani ani budżetowe japońskie. Ta gładkość brzmienia to raczej kierunek Creeka.
Jeśli jesteś w stanie wyobrazić sobie wzmacniacz jednocześnie bardzo miękki, ale szczegółowy i detaliczny. W sensie nie-kluchowaty, ale bardzo gładki i miękki. Takie pastele, ale bez blurów, Taka uśmiechnięta miła blondyneczka. Tak gra mój LUXMAN.
Lubię tańczyć o architekturze, czy się to Frankowi Zappie podoba czy nie.
Na koniec jeszcze sam sobie wyjaśniłem co oznacza napis duo-beta circuit:
Duo Beta to technologia stosowana we wzmacniaczach firmy Luxman, mająca na celu poprawę jakości dźwięku poprzez minimalizację zniekształceń. Kluczowym elementem Duo Beta są dwa oddzielne obwody sprzężenia zwrotnego, z których każdy działa w nieco inny sposób:
Beta 1: Działa w pełnym zakresie częstotliwości i odpowiada za ogólną charakterystykę wzmacniacza. Stosuje się tu niskie sprzężenie zwrotne, co zapewnia naturalne brzmienie i minimalizuje zniekształcenia w całym paśmie.
Beta 2: Skupia się na bardzo niskich częstotliwościach (subsonicznym zakresie 0-5 Hz). W tym przypadku stosuje się wysokie sprzężenie zwrotne, które wzrasta wraz ze zbliżaniem się do 0 Hz (prądu stałego). Dzięki temu Beta 2 skutecznie tłumi wszelkie zakłócenia i zniekształcenia w zakresie subsonicznym, co przekłada się na czystszy i bardziej precyzyjny bas.
Komentarze
Prześlij komentarz