SABA HiFi - Studio 1 Stereo - NO GRAVITY


Masz wrażenie ze jesteś na środku nieba i płyniesz na chmurze. Nie ma żadnego punktu odniesienia. Nie ma podłogi, ścian, sufitu. Nie ma głośników, mebli, fotela nic. Są chmury - i dookoła gra muzyka.


Jest tylko wizja realizatora dźwięku zawieszona na niewidzialnej pajęczynie, albo gdzieś na stacji kosmicznej, gdzie nie ma grawitacji. Ale muzyka to poruszające się cząsteczki powietrza. Nie może istnieć tam gdzie nie ma atmosfery. Trzeba wrócić na chmurę, opaść w fotelu i otworzyć oczy.

Przed nimi będzie stała SABA HiFi - Studio 1 Stereo. 


To produkowany w latach 1968/1969 amplituner hybrydowy. Cześć tunera oparta jest o lampy. Końcówka mocy to tranzystory germanowe. 



Zacznę od tego, że tuner gra obłędnie! Po 55 latach od daty produkcji łapie stację bezbłędnie, magiczne oko (czyli tak naprawdę jedna z lamp) pokazuje stopień wysterowania sygnału oraz sygnalizuje stereo.

Brzmienie jest gładkie, ciepłe - esencja wyobrażeń o idealnym brzmieniu lampy vintage.
 

Ale kiedy przełączymy z tunera na wejście liniowe (choć to nie do końca prawda, bo zarówno do wyboru gramofonu jak i magnetofonu służy ten sam klawisz - PHONO) mamy wrażenie, że dotyka nas germanowa codzienność. Takie było moje pierwsze wrażenie. 

 


Gdy po kilku dniach ponownie spiąłem SABĘ z Dittonami 44 a podzespoły nabrały odpowiedniej temperatury … osiągnąłem stan opisany na wstępie. Inny dzień, inny repertuar i wszystko zaczęło się zgadzać do tego stopnia, że aż napisałem do Kamila:

  Ta SABA to chyba aktualnie najlepszy sprzęt jaki stoi u mnie w domu…

Grubo.


Ale z Dittonami 44 było wszystko: dociążenie, wypełnienie, barwa, przestrzeń…


Pora na kolejny krok: SABA Studio I Automatic - full lampa.  


Komentarze

Popularne posty