Parallel Lines

Audio Physic Codex, Infinity Renaissance 90, Electrocompaniet ECI5.

I niczym Dustin Hoffman z córką Pani Robinson w ostatniej scenie Absolwetna odjechałem z moimi Infinity Renaissance 90 i Electrocompanietem ECI5 autobusem w siną dal, aby wieść długie i szczęśliwe życie...

 

Obroniłem się przed próbą wrogiego przejęcia tych kolumn, dzwoniąc do kupującego godzinę przed planowanym spotkaniem, że niestety nie mogę ich sprzedać. Powiedziałem całą prawdę, że podpiąłem je pod ECI5 i zagrały lepiej niż Avanti. Te ostatnie sprzedałem dość szybko, bo to naprawdę były bardzo dobre kolumny, ale ja już w tym czasie zaczynałem żyć miłością do vintage, o czym jeszcze sam do końca nie wiedziałem, ale moje potrzeby akustyczne ewoluowały. W międzyczasie dostałem info z salonu hifi, że dotarła do nich spora partia kolumn Audio Physic i zapraszają mnie na odsłuchy. Głupio było mi odmówić, z drugiej strony ciągle zastanawiałem się, że może inny model np. Classic 35 nie zagra lepiej? Ale nic mnie już nie zaskoczyło z tych cenowo dostępnych kolumn. Classic 35 zagrał zwyczajnie, Avanti dużo lepiej, ale bez tego czaru i wypełnienia, jakie dały mi Infinity ale Audio Physic Codex .... zrzucił kapcie, a te wylądowały chyba dopiero za Pruszczem Gdańskim.  

A zagrało to z elektroniką od T+A grająca w klasie D. Usiadłem na fotelu i puszczony został mi utwór, który wydawało mi się, że znam... Depeche Mode - Freelove. Po 15 sekundach wstępu tracę pewność, czy to jest ten utwór czy jakiś mix. Z każdą kolejną sekundą dochodzę do wniosku, że na 110% jest to jakiś DJ-ski mix tego kawałka z podkręconym każdym pasmem, wydobytym na wierzch rytmem etc. I nawet myślę sobie, że ten mix na tym sprzęcie brzmi dużo lepiej niż oryginał, co więcej dużo lepiej niż w wielkiej sali koncertowej, bo moc ta sama, ale nagłośnienie lepsze :)

Pytam się właściciela przybytku jaka to jest wersja, a on zdziwiony patrzy na mnie i nie wie o co go pytam. Po czym wręcza mi zwykły regularny album Exciter i mówi, że właśnie go słuchamy. Utwór nr 7 a nie żaden mix. Moje kapcie właśnie zrobiły parabolę (w poziomie) nad Pruszczem Gdańskim, śmignęły nad Rotmanką i odleciały w stronę Straszyna. 

Gdy otrząsnąłem się z wrażenia i dotarłem do domu zrozumiałem, że słuchałem najlepszej konfiguracji sprzętowej w życiu. A najsmutniejsze było to, że łączny jej koszt (T+A oraz Codex) to cena grubo ponad 100.000 PLN. 

Ale z drugiej strony jest też coś pozytywnego. Dopiero Audio Physic Codex za ponad 50.000 PLN bezapelacyjnie rozjechały to czego na co dzień doświadczam w domu z Infinity Renaissance 90. A czytając na forach co piszą starzy amerykanie - Infinity bardzo lubią drogie amerykańskie wzmacniacze i wtedy dopiero rozwijają skrzydła na poważnie.

Są takie momenty, kiedy słuchając ich razem z moim ECI5 doświadczam takiego szczęścia, że nie chce mi się wierzyć aby mogły zagrać jeszcze lepiej i naprawdę zapominam się w muzyce, myślę o tym jakie winyle sobie kupić zamiast biegać i przepinać kable. Ale wspominam też doświadczenie z Codexem i wiem, że limit jest dużo dalej... 

Inny aspekt jest taki, że skrajnie audiofilskie zestawy są bardzo angażujące. Nie da się po prostu puścić na nich muzyki z radia, muzyki w tle do rozmowy, czy gotowania obiadu. Nawet słuchając ich z pozycji fotela czujesz się jak na koncercie i musisz słuchasz - nie możesz nic innego robić. Jeśli zaczniesz grzebać w komórce to wpadasz w dysonans. Audiofilska muzyka zaczyna przeszkadzać Ci surfować. Zaczynasz traktować słuchanie jak wizytę w kinie. Zmusza Cie do koncentracji i w efekcie męczy po więcej niż jednym seansie.

Dochodzimy znów do wniosku, który pada tutaj regularnie. Audiofil zawsze znajdzie powód do frustracji. A frustracja motywuje go poszukiwań i dalszej gonitwy. I nawet kiedy myślisz, że właśnie nastał koniec, bo nic lepszego w tej cenie nie znajdziesz, a droższe jest za drogie ... to i tak pojawi się ciekawość aby zacząć montować coś na boku. Montować zestawy równoległe.


Komentarze

Popularne posty