You Gotta Say Yes To Another Excess

Piega P3.

Są dwa główne sposoby na kupno sprzętu. Można najpierw tygodniami czytać we wszystkich zaułkach internetu, wyszukiwać wpisy na zagranicznych forach, po duńsku, szwedzku czy węgiersku, gdziekolwiek google znajdzie spozycjonowane wpisy z odpowiednim słowem kluczem. A potem to lekturze wszystkiego - kupić. Drugi sposób to kupić w ciemno i potem tygodniami czytać co się kupiło. 

Można oczywiście też kupić i nie czytać (u mnie nie występuje) , albo czytać i nie kupić (chyba jednak częste) albo nie czytać i nie kupić (z punku widzenia logiki to dzielenie przez zero). 

Skupmy się jednak na pierwszych dwóch sposobach. O Infinity Renaissance 90, do których wstęp zrobiłem wczoraj przeczytałem wszystko. Ale dlaczego akurat zainteresowałem się R90? Odpowiedzą jest wstęga - głośnik wstęgowy. Kilka tygodni wcześniej kupiłem całkowicie w ciemno, z ciekawości, niesiony impulsem - kolumny Piega P3.


Jedyne co wiedziałem o tej marce, to tyle, że po wpisaniu w net słowa "Piega" wyrzuca nam sześciocyfrowe sumy. A w serwisie ogłoszeniowym pojawiły się kolumny opisane jako Piega P3 - 1 zł. Zdjęcie do nich było robione mikrofalówką w trakcie zabawy z kotem. Ale miałem do nich tylko 5 kilometrów...

Oczywiście kwota 1 zł oznaczała nic innego jak "przyjedź Pan, dogadamy się". Spodziewałem się wszystkiego...

Podjechałem, wskakuję na 2 piętro, wchodzę do mieszkania no i faktycznie stoją Piegi P3 podłączone do jakiegoś plastikowego Pionieera z czasów kina domowego 5.1. Dookoła biega pies, w kuchni robi się obiad. Właściciel kolumn odpala papierosa, podgłaśnia RMF-kę w amplitunerze i mówi:

"Ale proszę Pana!! Jak to czysto gra! No nic nigdy mi tak czysto nie grało!.... Ze Szwajcarii przywiozłem, z roboty... "

Wycieram kolumny rękawem z resztek gładzi gipsowej i przymierzam się do zdjęcia maskownicy. Ale nie bardzo wiem jak się to zabrać. Pan sprzedający chwyta kolumnę pod pachę zdecydowanym ruchem (23 kg sztuka) i drugą ręka wyciąga od góry maskownicę wykonaną z ... perforowanej blachy. Sama maskownica waży jakieś 2-3 kg. Wszystko zaczyna układać mi się w całość. Już rozumiem w jaki sposób te kolumny dotarły z roboty w Szwajcarii w Volkswagenie Transporterze w nienaruszonym stanie. Po prostu są tak wykonane, że przetrwały by nawet transport InPostem bez pięciu warstw gąbki i trzech warstw kartonu!! 

Oglądam je po zdjęciu maskownicy - są oryginalne, kompletne i całe. Pozostaje dogadać cenę. 

"Proszę Pana, chciałem za nie tysiącpięćset, ale jak je podłączyłem to żona mi mówi, że one są więcej warte, musisz Pan coś zaproponować, aby żona się zgodziła."

Sytuacja trochę kuriozalna. Kolumny według hifi shark chodzą za 1700-2000 zł. Jeżeli facet też wpisał w google "Piega" to za chwilę może wyskoczyć z kwotą 10.000 zł :) Ja wtedy będę chciał wyjść, a on chwyci mnie za ramię, zagrodzi drzwi i powie: "Dogadajmy się"... 

"To ja teraz zapalę sobie na balkonie, z Ty się dogaduj z moją żoną... "

 No i faktycznie poszedł na balkon. Przyszła żona. I mówi:

"Noo nieeee, za tysiącpięćset to my ich w życiu nie sprzedamy! W ŻYCIU!!"

Rozpoczynam negocjację. 

"Ta za ile Pani je sprzeda?"

 Odpowiedź jest szybka:

"Za tysiącsześcet!"

Ufff, ale mnie ugotowali... 

"No dobra, biorę za 1600!"

Pani twarz zrobiła się wyraźnie zdziwiona. Rzutem na taśmę proponuje:

"A za tysiącsześćsetpięćdziesiąt?"

Panie Boże, dokąd to zmierza... co mam robić... 

"Ale ja mam tylko 1600 w portfelu!"

"No dobrze, niech będzie tysiącsześćset"

Wyjmuję pieniądze, płacę Pani, w tym momencie Pan wraca z papierosa z balkonu. Oczywiście słyszał całość naszych negocjacji. Puszczają sobie oczko i uśmiechają szeroko. Proszę o pomoc ze zniesieniem kolumn do auta. Zero problemu, znosimy każdy po jednej 23-kilogramowej kolumnie i pakujemy do mojego auta. Odjeżdżam w sumie zadowolony, Pan chyba też zadowolony, a najbardziej żona. 

 * * *

 

Firma Piega swoją markę zdobyła na budowie kolumn z wstęgowym głośnikiem wysokotonowym własnego projektu. W bardziej prestiżowych modelach wstęgowy był także głośnik średniotonowy. W późniejszym czasie do charakterystycznych wstęg dołączyły aluminiowe konstrukcje - dzięki czemu przy zachowaniu takiej samej kubatury kolumny mogły być smuklejsze. 

Założona została w Szwajcarii w 1986 roku przez Kurt Scheucha i Leo Greinera. Sami piszą o sobie tak:

Dwie wyjątkowe postacie, których łączy wspólna pasja do HiFi. Warsztat głośnikowy PIEGA został założony ponad 35 lat temu w garażu. Kurt Scheuch skupił się na pionierskich głośnikach o niezrównanej jakości dźwięku. Z kolei Leo Greiner słynął z wyjątkowo atrakcyjnych projektów. Idealny zespół zapewniający długotrwały sukces.

fot. piega.ch

Ja takie historie zawsze kupuję. Świat HiFi rozwija się właśnie dzięki pasjonatom, którzy zaczynają w garażu i potrafią hobby przełożyć w biznes. Tacy jak Olle Mirsch, Vebjørn Tandberg, Joachim Gerhard, Michael Creek czy Raymond Cooke

Kilka słów o Piega P3 z technicznego punktu widzenia:

  • Lata produkcji: 1997 - 2002
  • System dwudrożny 1x 18 cm LDB bass woofer, 1x LDR / II ribbon system
  • Efektywność: 89 dB/W/m
  • Impedancja: 4 Ohm
  • Zakres częstotliwości: 35 Hz - 50 kHz ±2dB
  • Wymiary (HxWxD): 90 x 24 x 24 cm
  • Waga: 23 kg


Pierwszego dnia podłączyłem je tylko aby sprawdzić czy grają technicznie poprawnie. Czy być może coś przeoczyłem w niezbyt sprzyjającym odsłuchom warunkach. Na szczęście wszystko było ok. Zarówno głośniki niskotonowe jak i wstęgi sprawne. 

Następnego dnia wstałem trochę wcześniej niż zazwyczaj, czyli około 5:30-6:00. Lubię wtedy zasiąść na fotelu z kawą i najciszej jak można (aby nie pobudzić reszty rodziny) posłuchać trochę muzyki. Pamiętam, że poszedłem na całkowitą łatwiznę i włączyłem Brothers in Arms. Album na piedestale każdego audiofila. I stało się coś dziwnego. Słuchanie tych kolumn zaczęło sprawiać mi po prostu przyjemność. Wysokie tony produkowane przez wstęgę były.... inne, bardziej delikatne, bardziej szlachetne... Piegi grały bardzo spokojnie, ale też bardzo wciągająco. Słuchając ich cicho łapałem się na tym, że przestaję oddychać aby nie uleciał mi żaden dźwięk. 

W głównym systemie miałem podłączone cały czas perełki Audio Physic Sitara. Piegi miały tylko zaspokoić moją ciekawość jak brzmią wstęgi, a skończyło się tak, że tygodniami stały obok Sitar a ja w zależności od nastroju przepinałem między nimi kable. 

Jednocześnie coraz więcej czytałem o wstęgach. Potrzebowałem dużych kolumn opartych o wstęgowy tweeter. A gdyby jeszcze midrange był wstęgowy to już by było bosko. Moja uwaga kierunkowała się na dwa modele: Infinity Renaissance 90 oraz Quadral Vulcan. Rozmawiałem o nich z wieloma osobami zarówno na forach jak i na priv, gdzie opinie stawały się bardziej wylewne. Generalnie jakbym rozmawiał z dwoma różnymi subkulturami. Skini i punki. Audi i BMW. Szala raz po raz przechylała się na korzyść jednych bądź drugich. Obie pary były dostępne w zasięgu 40 minutowej wycieczki samochodem. Ale ostatecznie nie zadecydował przypadek ani rzut monetą. Zadecydował wpis na forum w 2007 roku, który wtedy czytałem kilkukrotnie, a wczoraj umieściłem na tym blogu. To on ostatecznie mnie przekonał aby iść w Renaissancy.

Quadrali do dzisiaj niestety nie słyszałem.

Komentarze

Popularne posty