KEF Concerto - Big Time

 

 - Hej Tomek, spójrz na TO. 

Napisał do mnie Kamil i wysłał mi link do dwóch ogromnych, nieco zniszczonych skrzynek pod Starogardem. Osoba, która je sprzedawała na drugiej aukcji miała lampowego Yaqina MS-30L i podobno ten duet tworzył magiczne połączenie. Ja do Starogardu mam pół godziny, Kamil musiałby przejechać całą Polskę, dlatego "oddał" mi tak ciekawy temat, na który pewnie sam miał ochotę. 

KEF dzisiaj i  KEF ponad pół wieku temu to zupełnie inne firmy. Pisałem o tym przy okazji wpisu o KEF Cantor. Miałem w domu już malutką Crestę z 1967 roku i ona rozbudziła mój apetyt na tę markę i jednocześnie zbudowała ogromne zaufanie. 

KEF Concerto

Concerto to największy model w katalogu KEFa. Ogromna skrzynia o wymiarach 711 x 305 x 432 mm. 


 

Trzy głośniki:

  • słynny tweeter SP1032
Cadenza(1970), Calinda(1976), Cantor(1971), Caprice(1973), Chorale(1970), Coda(1971), Concerto(1969), Corelli(1976), Cresta II(1970), 101(1979), 104(1973), 104aB(1976), CS1(1981), CS1A(1981), KEFKIT1(1974), KEFKIT 3(1969), 104aB KIT(1979), LS3/5A OEM(1975
  • midrange B110
Concerto(1969), Cresta(1967), KEFKIT4(1969)
  • woofer - klasyczny dla KEFa "owalny stadion" B139
Celeste II (1966), Concerto(1969), Concord(1966), KEFKIT2(1969), KEFKIT3(1969), K2 Baffle(1962), Group 4 Cantata(1965)

Do tego fenomenalnie rozwiązana zwrotnica SP1004. Dostępna zaraz po zdjęciu maskownic, przykręcana jedną śrubką i wyjmowana z portu jak kości RAM w komputerach. Samą zwrotnicę, jeśli przyjdzie nam chęć na wymianę można kupić nawet dziś od Falcon Acoustic. 


* * *

Trzy dni myślałem zanim zdecydowałem się wykonać telefon. W międzyczasie z aukcji zniknął Yaqin. To mnie przekonało aby przyśpieszyć wycieczkę do Starogardu. 

Kolumny były w fatalnym stanie. Wyglądały jakby ktoś przechowywał je w pracującej betoniarce. Ale sprzedawca tego nie ukrywał, takie kupił i poległ na pracach renowacyjnych, albo w międzyczasie zmieniła się koncepcja. Cena też była odpowiednio tańsza. Ale najważniejsze, że wszystkie przetworniki były całe i działały jak należy.

- O nieeee nie nie nie nie nie - powiedziała moja małżonka kiedy tylko zobaczyła jak taszczę je i stawiam w pierwszym rzędzie w salonie.  

- Ja tylko posłucham przez jakiś czas i pewnie je sprzedam - uspokajałem 

Ten czas jakoś trwa i trwa. Pory roku się zmieniają, a KEFy ładnie odpicowane, do tego na podstawkach na wymiar, stoją i dalej czarują.

A zabawa wygądała tak:

taki był ich stan na początku, mnóstwo rys, do tego ubytki, które trzeba było zaszpachlować jak Passata



zabawa ze szlifierką

lakierobejca

voila! pierwsza gotowa!

druga też gotowa

Brakowało tylko dobrych podstawek. Pomierzyłem gdzie stoi mój fotel, a gdzie będą stały KEFy i zamówiłem je na do zespawania na wymiar. 

I oto efekt końcowy:


Brzmieniowo urzekały mnie one bardzo powoli. Nie trafiłem od razu idealnie ze wzmacniaczami. Czułem, że potencjał mają ogromny, ale ciągle czegoś było za mało albo za dużo. Chwile euforii mieszały się z chwilami kręcenia nosem. Podłączałem i odłączałem różne Pionieery i Luxmany, ale ciągle czegoś brakowało. Na Grundigu V7000, który idealnie zgrał się z Dittonami - tutaj było za dużo skrajów. 

I w końcu, bez większej nadziei na sukces, do tych wielkich skrzyń podłączyłem maleńkiego Creeka 4040s2

Czy zabrzmiało to genialnie? ... Tak. Zdziwiłem się do tego stopnia, że kilka kolejnych poranków wstawałem o 5 rano, cicho schodziłem do pokoju aby nie obudzić psa i aby nie pomyślał, że już pora na spacer i włączałem KEF Concerto z Creekiem 4040

Całkowita cisza w domu, cisza za oknem. Brak najmniejszych hałasów. I ta nieskończona we wszystkich kierunkach delikatna scena dźwięku. To, że Creek jest mistrzem przestrzeni - to ogólnie wiadomo, to, że ma rewelacyjną górę pasma - również wiadomo. Czy poradzi sobie z wielkimi KEFami w kontekście basów i dociążenia dźwięku? Można było wątpić... Ale 96 dB skuteczności zrobiło swoje. Nie potrzeba było wzmacniacza o wielkiej mocy aby KEFy rozbłysnęły audiofilską liniowością. 

Jak w ogóle można błyszczeć liniowością? Błyszczeć można czymś nietypowym, niespodziewanym i ponadprzeciętnym. Creek błyszczy tutaj tak jak rodzicie chcą aby błyszczały ich dzieci w szkole. Od góry do dołu na świadectwie same najlepsze oceny i wzorowe zachowanie. Nie wrzuci petardy do kibla i nie wypije Specjala z kumplami za salą gimnastyczną.  Ale kiedy masz ochotę posłuchać małego chuderlawego geniusza o nienagannych, angielskich manierach - podłącz go do grubych KEF Concerto. Ta para nie obrabuje banku, ale za to dostanie najwyższe stypendium na Oxfordzie. 

Do dziś ubóstwiam połączenie Creek 4040 S2 z KEF Concerto. To jeden z moich idealnych zestawów.

KEF Concerto dobrze dogadało się nie tylko z Creekiem. W połaczeniu z Telefunken V201a jest totalny komplet niemiecko-angielskiej magii, o której często wspominam.  Telefunken dodaje KEFom trochę więcej oleju, zachowując pełną liniowość. Brzmienie staje się tłustsze. 

Za to NAD 317 łączy w sobie po części brytyjskość Creeka i oleistość TFK. 

KEF Concerto to bardzo plastyczne kolumny. Nie można się do nich zrazić przy pierwszych nietrafionych połączeniach ze wzmacniaczami. Mają oczywiście mnóstwo tego KEFowskiego klimatu z lat 60/70 ale wspomniana plastyczność polega na tym, że bardziej niż standardowo poddają się brzmieniu pieca. I za każdym razem grają jakby bez wysiłku, z pełną swobodą, dlatego, że tak właśnie mają oddać te dźwięki, a nie dlatego, że docierają do swoich ograniczeń.

Nie wyobrażam sobie ich nie mieć.

Komentarze

Popularne posty